Dlaczego robię też brzydką biżuterię?

 „Urszula Birontowa zasiadała do picia ukochanej kawy – w porządnej sukni, ściśnięta gorsetem, uczesana i wypudrowana, upiększona jak zwykle klejnotami, które dla niej od dawna nie służyły tylko do ozdoby, ale były czymś więcej; drogocenne kamienie były dla Urszuli niczym kamienie milowe, znaczące drogę jej życia, i przypinając którąkolwiek ze swoich broszek, wkładając kolczyki w obwisłe na starość płatki uszu, wsuwając na palec ten czy inny pierścionek, doskonale pamiętała, jaką wartość ma dla niej każdy diament, każda perła, każdy rubin, każdy szmaragd, a większość tych klejnotów podarował jej mąż, i Urszula pamiętała, kiedy, z jakiej okazji i w jakich okolicznościach każdy z nich został jej podarowany; więc co dzień rano, ozdabiając się klejnotami, wybierała sobie jak gdyby te wspomnienia, które w danym dniu pragnęła ożywić” 

 

Kristina Sabaliauskaite, „Silva Rerum II” 

 

Daj mi wspomnienia, które będę mogła nosić. Takie, które będę sobie mogła wybrać. Dobre wspomnienia oczywiście, no bo kto by chciał nosić złe. Pomińmy, co niewygodne. Niech będzie tak jak zapamiętałam, niekoniecznie tak, jak się wydarzyło. I tu od razu – zadowolona z siebie – przesuwam laptopa tak, żeby układał się równolegle do krawędzi biurka. A dokąd odchodzą złe rzeczy? Czy poza pięknymi obrazkami w pamięci warto nosić też te trudne? O tym dlaczego ciągnie mnie do robienia również brzydkiej biżuterii i jakie można odnieść benefity z jej noszenia, dowiecie się czytając dalej.

Trochę z potrzeby poruszenia tego tematu powstaje kolekcja „Blizny” (łac.Vulneris). Bo mam nadzieję, że nie każdy z nas chce nosić tylko nieskazitelne przedmioty. W szczelinach i błędach kryje się prawda. Lubię patrzeć na Kasię Nosowską. Lubię jak przebrana w babcine okulary nie boi się wyglądać na więcej lat niż ma i prosić nas o to, czego większość w głębi duszy pragnie. O autentyczność. Bo przecież w całym tym ogłupieniu staramy się mieć wszystko najnowsze, najładniejsze. Na czele z ładnym wallem w mediach społecznościowych. Po to robimy sobie wymuskane zdjęcia ze ślubów, wycieczek, koncentrujemy na wyglądzie, nierzadko wpadając w furię na widok atakujących nas niedoskonałości, mamy trendi psy i koty, trendi chia i fansi kuskus. A gdzie można zobaczyć wasze pamiątkowe zdjęcia sprzed sali rozwodowej, gdzie selfie pod śmietnikiem czy z rozdziawioną paszczą u dentysty? Czemu nie zdjęcie resztek obiadowych z utytłanym talerzem? Przynajmniej widać, że smakowało. Nie, nie przeginać w drugą stronę, tylko od czasu do czasu wpleść też takie kwiatki. Szarej codzienności.

Zatem kto nie ma blizn, niech pierwszy rzuci kamień. Wydarzenia, które z perspektywy czasu wydają się nieważne, bo miały miejsce wtedy, gdy byliśmy mali, okazują się jednak w jakiś sposób przekładalne na nasze życie dorosłe. Zmutowały, owszem, ale nadal gdzieś w nas tkwią. Nakładamy wrażenia, bąbelki starych ran na dzisiejsze sytuacje. Czy słusznie czy też nie, bez sensu się w kółko zastanawiać, tak się po prostu dzieje. Są i blizny świeże, gdy poraniliśmy się o wystające kamienie dnia codziennego, choć myśleliśmy że ktoś uszył je z pluszu. Są rzecz jasna, różne sposoby na to, by się posklejać. Wieloletnie terapie, uważność, medytacje, joga, osobiście jestem też za super uzdrawiającym tworzeniem, bo jak napisał Bessel Van Der Kolk w książce Strach Ucieleśniony: „Jednym z powodów, dla których sztuka jest wykorzystywana w leczeniu traumy przez kultury na całym świecie jest fakt, że potrafi ona obejść towarzyszącą przerażeniu nieumiejętność wyrażenia emocji słowami.” Po prostu może nam się twórczo „ulać”. 

biżuteria vulneris

 Tytanowe "Vulneris" jest połączeniem piękna błyszczącego metalu z przecięciem, skaleczeniem, niedoskonałością dermatologiczną. Z założenia biżuteria ma nas zdobić, a tutaj chodzi akceptację tego, że nasze trudne przeżycia, nasze imperfekcje mogą nas urozmaicać właśnie autentycznością. Smutki noszone na ręce, w uszach, uwalniane z umysłu, wysyłające sygnał do otoczenia, że oto nie wstydzę się tego, co mnie spotkało lub tego co ja najlepszego zrobiłam, sygnał, że dumnie noszę swoje życie. Nie wyrzekam się niczego. Złe czy dobre decyzje, to były tylko decyzje. Idę dalej z podniesionym czołem. Można zacząć wszystko od nowa, z innym spojrzeniem i w aurze gotowości. 

To tylko biżuteria, czy coś więcej?